|
|
|
Baśń o 12 miesiącach to
historia o losie biednej sieroty ...
Pewna gospodyni miała córkę i pasierbicę. Córka była
niechlujna, a pasierbica - zadbana i czysta. Macocha nie lubiła jednak
pasierbicy, chciała się jej pozbyć i dlatego wysłała ją w grudniu po
kwiaty do lasu. Jednocześnie zagroziła dziewczynie, że jeśli ich nie
zdobędzie, ma się więcej w domu nie pokazywać. Chcąc nie chcąc, sierota
poszła do lasu, gdzie spotkała dwunastu mężczyzn, siedzących wokół
ogniska. Zapytali ją, który z nich najbardziej jej się podoba. Sierotka
pochwaliła wszystkich, gdyż wszyscy byli jej potrzebni. Powiedziała im
też o swoim zmartwieniu. Natychmiast Kwiecień usiadł na miejscu Grudnia
i od razu zmieniła się pora roku - nastała wiosna. Dzięki temu
dziewczynka zebrała pół koszyka kwiatów, podziękowała Kwietniowi i
pobiegła do domu. Za trzy dni gospodyni znowu wysłała pasierbicę do lasu
- tym razem po poziomki ... I tym razem także miesiące - mężczyźni znowu
jej pomogli. Teraz Czerwiec usiadł na miejscu Grudnia i nastało lato.
Sierotka bez trudu uzbierała pełny dzbanek poziomek i zaniosła je
gospodyni. Jednak macocha z córką zjadły je same, nie podzieliwszy się z
ofiarodawczynią.
Za kilka dni zachłanna gospodyni wysłała dziewczynkę po srebrne talary,
więc ta znowu zwróciła się o pomoc do braci Miesięcy. Grudzień poradził
jej, żeby sobie nabrała węgielków z ogniska. Dziewczynka trochę obawiała
się, że się jej fartuszek spali. W końcu przemogła strach i postąpiła
według rady Grudnia. Do domu zaniosła srebrne talary, ale niezadowolona
macocha posłała ją po więcej. Wyszła więc i już nie wróciła do domu,
żyjąc długo i szczęśliwie. Nie doczekawszy się pasierbicy, chciwa
gospodyni wysłała własną córkę po talary. Ciepło ją ubrała, zaopatrzyła
w prowiant i wysłała do lasu. Podobnie jak sierotka, córka złej macochy
także spotkała braci, ale na ich prośbę, by odgadła, kim są, zaczęła im
wymyślać. Bracia rozgniewali się na niegrzeczną i nieuprzejmą osobę.
Luty usiadł na miejscu Grudnia, ścisnął mróz, rozhulała się zamieć.
Krnąbrna dziewczyna, nie mogąc znaleźć drogi powrotnej, brnąc po kolana
w śniegu, zamarzła na śmierć. |