Kolory życia
Wiosenno-świąteczne zamyślenie wraz
z życzeniami.
Ostatnimi czasy powiało wiosną. Z
resztą de facto od dwóch lat nie mamy w naszych szerokościach geograficznych
prawdziwej zimy, co potwierdza globalną teorię nieodwracalnych zmian w
atmosferze Ziemi. Cóż - wszystko zmienia się i to zmienia nieodwracalnie…
Ostatnimi czasy ludzie poczuli ciepło; wyrażają to w przenajróżniejszy sposób:
od ubierania się poprzez zmiany w komunikowaniu werbalnym i pozawerbalnym,
wreszcie, co powinno nas bardziej zainteresować wbrew pozorom wcale nie cieszymy
się nadchodzącą wiosną – no poza deklaracjami – narzekamy. Na politykę, bo miało
być lepiej (a kiedy było?), na pogodę (no właśnie – znów nie taka jak byśmy
chcieli), na sąsiadów i niektórych znajomych (bo za bardzo się nami interesują
jakby nie mieli własnego życia i własnych problemów albo zbyt intensywnie dali
się zaangażować w pewien portal internetowy któremu nie chcę na forum publicznym
fundować antyreklamy; a nóż mnie zalogują! sic!) wreszcie na samych siebie. Tak!
Narzekamy na samych siebie; na każdym niemalże kroku coraz bardziej prymitywne
programy medialne i reklamy bombardując nas różnorodnymi formami prób
psychicznego ekshibicjonizmu wyciągając z nas to , co wiosną najgorsze: złe
samopoczucie, kompleksy (,,czemu ja nie jestem tak piękny i bogaty jak ten, co
tak pięknie tańczy?’’ itp.) czy brak pozytywnych inspiracji i wzajemnych
życzliwych odniesień. Osobiście takie zachowanie ludzi jako istot społecznych co
by nie rzec stadnych skądinąd nie dziwi, ale powinno też ze zdroworozsądkowego
punktu widzenia bić na alarm! Coraz bardziej dajemy się ogłupić pędowi naprzód:
za powodzeniem, urodą zewnętrzną, pieniędzmi, wygodą życia. To wszystko jest jak
najbardziej potrzebne ale w logicznych dawkach. Niby to proste prawidło życia a
jednak …
Nasze otoczenie coraz bardziej POZORNIE staje się kolorowe – świadomie
podkreślam to słowo bo nie barwne ( to pojęcie zastosuję tu jako określenie
piękna wewnętrznego). W pozornie zadbanym i uporządkowanym świecie panują kolory
na pokaz, brak tu wewnętrznej barwy piękna, wielkanocnej barwy życia – stale
odradzającego się, nowych inspiracji dla sztuki i nas samych. Wydawać by się
mogło, że wszystko co robimy - robimy na pokaz. Nie będę bawił się w
moralizowanie bo nie taka jest rola sybilianistów
– ale warto przy okazji nadchodzącej Wielkanocy i innych świąt: bo przecież
kalendarzowo wg. rytmu ortodoksyjnego np. w obrządkach wschodnich wypada ona
dopiero za pięć tygodni, Żydzi natomiast świętują Purim – święto losów i
zwycięstwa królowej Estery nad złymi intencjami Hamana doradcy perskiego króla,
zastanowić się nad sensem życia w aspekcie przemijania i wydobyć zeń umiejętność
chwytania piękna każdego dnia i każdej chwili, która się przecież nigdy nie
powtórzy. Ważne jest, abyśmy coś przeżywając, podobnie jak przeżywa się
tworzenie dzieła sztuki – wydobyli sedno: po co coś robię, jaki jest tego cel i
jak do niego dążę. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z czystym
rzemiosłem a nie artyzmem. Tymczasem każda nasza myśl jako rzemiosło przez
nadanie sensu staje się artyzmem właśnie. Wszystko, co przeżywamy, jak coś
postrzegamy rzutuje na całą naszą osobowość i nasze widzenie zmieniającego się
wokół wszechświata. Robić cokolwiek bez sensu albo dla tzw.,, zabicia’’ czasu to
zejść na poziom niemalże wegetacyjny, dopiero kiedy zadamy sobie pytanie jakie
zadali sobie pierwsi greccy myśliciele ,, dlaczego ?’’ to będzie już początek
naszych poszukiwań do odkrycia prawdy : o nas samych , o naszej naturze a
wreszcie prawdy absolutnej. Wbrew pozorom wszelkie frustracje i nieszczęścia
dzisiejszego człowieka biorą się właśnie stąd: człowiek nie potrafi odpowiedzieć
sobie na fundamentalne pytania swojego życia, zaczyna szukać po omacku
namiastek, różnych substytutów prawdy i piękna. Tymczasem są one bliżej nas niż
myślimy. Człowiek żyjący w harmonii z naturą zaczyna stopniowo odkrywać
mistyczny wymiar istnienia; że nie tylko w tej odsłonie rzeczywistości coś jest,
że coś ciągnie nas do odniesienia nieskończoności. Znamy cytat ,że w sztuce ,,
zawarte jest przewidywanie’’. Powiem więcej w obcowaniu z piękną sztuką zawarty
jest jakiś pierwiastek naszego sensu istnienia. Sztuka i tworzenie pomagają nam
zwyciężyć przemijanie, owijają refleksją meandry naszego umysłu i serca i dają
autentyczną chwilę wytchnienia. Bo cóż to dziś za wytchnienie jeśli tylko po
zajęciach dnia codziennego w ramach tzw. ,,świąt’’ większość przesypia a
najczęściej przepija. Tak, taka nasza polska rzeczywistość, jakaś dziwna pustka
zaczyna toczyć nas wszystkich, jakby ktoś uparcie chciał nam wydrzeć
najcenniejsze dary a zarazem najpiękniejsze przymioty człowieka: wiarę, nadzieję
i miłość.
Tych właśnie w trzech błysków ludzkiego piękna życzę wraz z wszystkimi sybillianistami wszystkim naszym
sympatykom i odwiedzającym nasze strony; co byśmy nie byli jak zgniłe larwy w
polu buraczanym, ale piękne motyle lecące coraz wyżej i wyżej, coraz więcej i
intensywniej wymagali od siebie i by przez to otaczający nasz świat stawał się
lepszy i przede wszystkim z głębokim horyzontem sensu naszej drogi.
|