Gawędząc o Aniołach (Michał Niemojewski - Onet.pl)

Anioły są w istocie lepszą wersją nas samych, wcieleniem marzenia o bycie idealnym...

Istoty doskonałe. Opiekunowie ludzi. Nieskazitelni i wierni posłańcy Boga, choć najsilniej zadomowiony w naszej świadomości jest ten spośród nich, który zwrócił się przeciwko Bogu i jego dzieciom – Lucyfer. Dzięki swojej niejednoznaczności anioły do dziś inspirują najwybitniejszych artystów i literatów.

 

 

Wyobrażenia o aniołach utożsamiamy na ogół z narodzinami i rozwojem chrześcijaństwa, ale idea boskiego wysłannika jest znacznie starsza, a jego obecność w religiach świata – szersza. Zasięg chronologiczny i przestrzenny tego pojęcia oraz drogi jego rozprzestrzeniania się ujawniają już  fakty językowe. Grecki angelos, co znaczy poseł, wysłannik, zwiastun, bliski jest sanskryckiemu słowu angiras oraz staroperskiemu angaros. Po hebrajsku anioł to malach, Arabowie zaś nazywają go malak. Boscy posłańcy już w pierwszych stuleciach po Chrystusie byli znani w całym obszarze kulturowym basenu Morza Śródziemnego. Nazwę grecką odziedziczyła łacina, a potem języki narodowe ludów europejskich.

Te nadprzyrodzone, niematerialne istoty były znane już Babilończykom i Persom. Z ich mitologii trafiły do religii żydowskiej, a w końcu na karty Starego Testamentu. I tak na przykład perski geniusz posłuszeństwa Sraosza, a po podboju arabskim Surusz, został uznany przez badaczy za tożsamego z Archaniołem Gabrielem.  Za pośrednictwem judaizmu anioły „przeniknęły” do wierzeń chrześcijańskich i muzułmańskich.

 

Boscy posłańcy 

Każdy chrześcijanin wie, co znaczy Zwiastowanie. Zmagania patriarchy Jakuba z aniołem już wieki temu zrodziły symbol czytelny i żywy nie tylko dla mędrców judaizmu, a wielkość Allaha obwieścił Mahometowi sam Gabriel. Anioły zwiastowały zatem, przekazywały boskie posłania, poddawały próbom niedoskonały rodzaj ludzki. Te przykłady nie wyczerpują listy ich powinności: to one tworzyły niezwyciężone zastępy Najwyższego w walce z siłami piekielnymi, wśród których notabene nie brakło aniołów upadłych. One pośredniczyły w aktach świętej komunikacji, oznajmiając boskie decyzje śmiertelnym, równocześnie zanosząc ich żarliwe modlitwy przed oblicze Pana. One w końcu roztoczyły opiekę nad nami pod postacią anioła stróża, z nadprzyrodzoną zaiste cierpliwością czuwającego nad duchowym i fizycznym bezpieczeństwem człowieka. Indywiduum, które dniem i nocą nie ustaje w staraniach, by siebie i bliźnich jak najbezrozumniej unicestwić.

Tak skomplikowane, a przy tym bliskie ludziom istoty, domagały się pogłębionej refleksji. Wszelkie wątpliwości co do natury i zadań aniołów powinna rozwiać Biblia, ale Święta Księga przynosi wiedzę bardzo enigmatyczną. Dlatego też trud dochodzenia prawdy o aniołach spadł na badaczy sakralnych tajemnic. Kwestię tę starał się więc rozstrzygnąć sobór nicejski w 787 roku, ostatnie słowo należało jednak do św. Tomasza z Akwinu, zwanego Doktorem Anielskim, który w dziele „Summa theologiae” (druga połowa XIII wieku) opisał dokładnie, jak należy rozumieć istotę anioła. Tymczasem w świecie judaizmu problemem aniołów zajęli się z rozmachem kabaliści. I tak powstało piśmiennictwo angelologiczne.

 

Anioły klasyczne 

Pisarzy i filozofów europejskich anioły pasjonowały, można by rzec, od zarania. Pierwszym z wielkich, który podjął się literackiego nakreślenia ich wizerunku, był Dante Alighieri. W „Boskiej komedii” (wydanej w 1472 roku), arcydziele podsumowującym średniowiecze, włoski poeta z powagą i wnikliwie objaśniał pochodzenie aniołów, reguły ich fizycznego czy raczej metafizycznego istnienia, funkcje przydzielone im przez Boga oraz ich mentalność. W ten sposób niebiańscy pośrednicy przekroczyli granice hermetycznego kręgu myśli teologicznej i z impetem wdarli się w przestrzeń ekspansywnego świata świeckich twórców i czytelników.

Dwa stulecia później Anglik, John Milton, na kartach poematu „Raj utracony” zgłębiał egzystencję aniołów znacznie odważniej. W purytańskiej epoce niepokorny poeta wyposażył je w podstawowe funkcje fizjologiczne, zmysłowość oraz seksualność. Wybuchł oczywiście skandal, ale jak to zwykle bywa, cenzorzy zbiorowej wyobraźni głosili swoje, a czytelniczy ludek przytakiwał i wiedział swoje: oto anioły stały się jeszcze bliższe, bardziej zrozumiałe, bardziej człowiecze.

...i fantastyczne

Z biegiem czasu, wraz z ewolucją sztuki i profesji pisarskiej, świadomości i upodobań odbiorców, wreszcie horyzontów rozwoju intelektualnego, anioły coraz rzadziej pojawiały się w literaturze postrzegane dosłownie, a coraz częściej jako symbole. W tej roli sprawdzały się znakomicie: uosabiały przecież czystość, niewinność, opiekuńczość, troskliwą wszechobecność i wszechwiedzę, ale także tajemnicę, nadludzką moc, niezależność od ludzkich praw i ludzkiej moralności, a wreszcie szczególną skłonność do upadku. Nic zatem dziwnego, że w XX stuleciu bieguny anielskiego istnienia wyznaczał z jednej strony tragiczny anioł historii, jak ten z polskiego wydania szkiców filozofa Waltera Benjamina, z drugiej zaś – anioł zemsty, mnożący się na stronach niezliczonych powieści kryminalnych i grozy.

 

Wyjątkowy wpływ miały anioły na literaturę fantastyczną, a właściwie na cały przemysł fantastyczny – bo o twórczości filmowej nie sposób tu nie wspomnieć. Nie w tym rzecz jednak, że anioł, ostatecznie zameldowany w niebiesiech, był potencjalnym kosmitą. Był – i jest – kimś więcej: odwiecznym, upragnionym, niezawodnym opiekunem człowieka, nadprzyrodzonym starszym bratem, obdarzonym mocą naprawiania wszelkich ludzkich błędów. Czasami kapryśnym i dwulicowym, czasami nawet okrutnym i bezwzględnym, zawsze jednak potężniejszym i, co bardzo istotne, stale obecnym tuż obok. Czy nazwiemy go rycerzem Jedi z „Gwiezdnych wojen”, czy Vorlonem z serialu „Babilon 5”, czy po prostu Aniołem, jak w trylogii „Armia Boga”, pozostaje boskim pośrednikiem (ewentualnie zbuntowanym boskim pośrednikiem), istotą „zarażoną” doskonałością i potęgą.

Wracając do literatury, warto tu przywołać dwa klasyczne dzieła. W monumentalnym Tolkienowskim „Władcy Pierścieni” bohaterowie o wyraźnie anielskich cechach są mechanizmem napędowym mitycznego świata. Pradawni Istari, czuwają, by losy mieszkańców Śródziemia toczyły się właściwym torem. Czyż Gandalf nie jest powieściowym wcieleniem archaniołów Gabriela i Michała, Saruman zaś wzorcowym przykładem upadłej doskonałości. W przepojonej chrześcijańską ideą wizji Tolkiena aniołowie dziwić nie powinni. Spójrzmy na drugi przykład: cykl o robotach Isaaca Asimova. Kimże są ci nieśmiertelni towarzysze ludzi z R. Daneelem na czele?  Są stróżami, z dystansu, przez eony,  spoglądającymi na poczynania swych podopiecznych. Czuwają dyskretnie, interweniują niezauważalnie, troszczą się bezinteresownie, miewają chwile słabości i ograniczenia. Dokładnie jak anioły.

Literatura i sztuka, zwłaszcza ta, która wędruje po bezmiarach alternatywnych światów, bez aniołów obyć się nie może. Bo anioły są w istocie lepszą wersją nas samych, wcieleniem marzenia o bycie idealnym, o wyrwaniu się z pułapki cielesności, duchowej marności i przemijania. I zapewne marzenie to towarzyszyć nam będzie wiecznie. Jak anioły.