Spotkanie z księdzem Januszem Kobierskim

w Licheniu

Sybilla Golec

 

Jadę do Lichenia z ciekawości, bo to miejsce święte, ale zarazem szczególne, jeśli chodzi o pewna niezwykła przyjaźń z Januszem Kobierskim. Mam nadzieje ze spotkam go w Licheniu, bo jestem w klasztorze Marianów i ma piękną stronę internetowa Wiesze Janusza Kobierskiego. Po Janie Twardowskim wielki poeta ksiądz, który swoimi wierszami czaruje.
Janusza spotkałam 30 lat temu w Długopolu w sanatorium pożółtaczkowym.

Miałam wypadek samochodowy 8 marca 1980 - pijany kierowca wpadł na mojego małego fiata i czołowo mnie pocałował - był to tak zwany pocałunek śmierci, ale jakim dziwnym cudem uszłam z życiem. Nikt nie mógł uwierzyć ze ja żyje po tym wypadku maluch był do kasacji i wyglądało na to ze pasażerowie nie żyją a Ja tymczasem leżałam w gipsie i byłam w szoku po tym, co spotkało mnie na pogotowiu. Był kompletnie pijany chirurg i pijaniutka pielęgniarka bardzo rozbawieni i chyba przed chwila się nieźle rozochocili do damsko męskiej roboty. Przywieźli mnie na noszach, bo bardzo krwawiłam. Nic nie kontaktowałam przebłyski świadomości czułam, że dostanę zastrzyk głupiego Jasia, ale po tym słyszałam odgłosy kieliszków i toasty z okazji dnia kobiet. Jak zastrzyk przestał działać chirurg kompletnie pijany zaczął szyć połamane kolana krew ciekła jak gejzer dosłownie w kałużę krwi. A on wesolutki szył. Obudziłam się, bo ból był straszny szył jak się mówi na żywo.

Year of the Rat

Wszczepili mi tam żółtaczkę, bo ja wyszłam z gipsu to od razu wsadzili mnie do szpitalu zakaźnego, bo zaszczepiono mi żółtaczkę B. Tam spędziłam dwa miesiące życia. Był maj wiec smutno było tak leżeć bez kontaktu ze światem i z ludźmi i z rodzina. Nie było wizyt. Dwa miesiące byłam światkiem jak staruszkowie umierali. Było na 12 w pokoju szczury większe od kotów można było spotkać w ubikacji. To było w Zabrzu niedaleko Kopalni Makoszowy.

Czeslaw Milosz

W lipcu byłam jeszcze bardzo słaba, więc zostałam zawieziona do sanatorium pożółtaczkowe do Długopola Zdroju. Tam w kaplicy poznałam Janusza Kobierskiego. Ciągle się modlił. Bywał na każdej mszy wieczornej i modlił się. Był juz sierpień 1980 strajki w Gdańsku Solidarność walczy. Wszyscy opuszczają sanatorium ze strachu, bo miały stanąć pociągi i on nie mógł dostać się do Słupska ja do Knurowa. Postanowiliśmy zostać, bo leczymy wątrobę. Jesteśmy na ostrej diecie i pijemy wody mineralne na wątrobę. Chodzimy razem do kościoła. Janusz czyta Miłosza i mówi mi ze Miłosz dostanie nagrodę Nobla. Nie wierze. Za parę miesięcy jego przepowiednia okazuje się prawda. Namawiam się żeby został księdzem. Posłuchał mnie, bo po paru latach spotykam go na KULu na koncercie. Powiedział, że się zdecydował i jest w Klasztorze Marianów w Lublinie. I znowu nie widziałam go parę lat.

12 lat temu idę do psychologa na spotkanie jestem w depresji nie mogę sobie poradzić z moja firma, którą prowadzę. Pracownicy mnie wykończają. Potrzebuje pomocy psychologa. Na Marszałkowskiej spotykam Janusza Kobierskiego Pracuje w Warszawie i organizuje pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Zabrał mnie i mojego ukochanego kuzyna Józefa w przepiekaną pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Jego wiersze o Ziemi Świętej można znaleźć na jego stronie. Gorąco polecam. Piękna Przyjaźń. Po tej pielgrzymce wyszłam z depresji. Pan Bóg mi pomógł no i Anioły, które mnie nigdy nie opuszczają.